Niektóre
wzgórza przybierają delikatnie fioletowy odcień.
Wysokie góry wydają się być niedostępne dla turystów.
Poddają się tylko rodzimym Kreteńczykom, którzy obsadzają
ich zbocza rzędami drzew oliwkowych i budują wioski
przyklejone do skał.
Grecja najlepiej wygląda we wspomnieniach. Kiedy przestaje
dokuczać żar lejący się z nieba i przeglądając zdjęcia można
zatęsknić jeszcze za tym ciepłem, krystalicznie czystą wodą
i widokami zapierającymi dech w piersiach.
Wąwóz Samaria
Do pokonania jest 18-kilometrowy szlak po kamieniach.Zaczynamy od Xyloskalo (Drewniane Schody). Ten
trzykilometrowy odcinek trasy, jeden z najtrudniejszych, prowadzi stromo w dół.Spotkałam tam pięknie pachnące krzaczki Tymianku.
Po siedmiu kilometrach dochodzimy do opuszczonej wioski Samaria.Teraz to ulubione miejsce piknikowe turystów,można spokojnie zjeść i napić się wody,wśród cudownych drzew granatowca..
i wśród... kri-kri.
Zwierzęta
wiedzą, że ludzie przyniosą jedzenie i podzielą się z nimi.
Po odpoczynku w Samarii stajemy twarzą w twarz z prawdziwym wąwozem.
Wielkie głazy, skalne ściany, osiągające nawet pół kilometra wysokości.
Zmęczenie i upał. Ma się ochotę zakończyć wędrówkę tu i teraz, ale jest to niemożliwe. Gdy się weszło do wąwozu, trzeba z niego wyjść, a "osiołki czerwonego krzyża" są tylko dla tych, którym stan zdrowia nie pozwala iść dalej.
Przed nami Stalowe Wrota, najwęższe miejsce w wąwozie - trzy metry szerokości. To tutaj w czasie rewolty 1770 r.
Po 13 km opuszczamy wąwóz. Należy okazać bilet, aby kierownictwo parku mogło sprawdzić, czy wszyscy, którzy danego dnia weszli do Samarii, również z niej wyszli.Przed nami wędrówka do miejscowości Agia Roumelii. Ten ostatni odcinek chyba jeszcze trudniej pokonać niż sam wąwóz. Nie ma kamieni czy krętych ścieżek, jest za to lejący się z nieba żar. Ale już tylko trzy kilometry do końca trasy.
Agia Roumelii .Podziwiamy ruiny antycznej osady Tarra, znanej z ucieczki króla i rządu
greckiego do Egiptu w 1941 r. po niemieckim ataku na wyspę.Z Agia Roumelii zabierze nas prom. Potem autokarem wrócimy do hotelu. Ale mając trochę czasu, idziemy
popływać w Morzu Libijskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz